poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 53.


Trwaliśmy chwilę w czułym pocałunku. Czułam jak przepływa pomiędzy nami energia. Pierwszy raz czułam takie coś. To było coś niesamowitego. Odsunęłam usta od ust Nicolasa i poczułam oddech na swojej twarzy.
- Stało się coś ? - wyszeptał Nicolas
- Czułeś ? - zapytałam cicho
- Ty też ? - zapytał i otworzył oczy. Lekko się ode mnie odsunął - To twoja energia ?
- Myślałam, że twoja. - przyznałam zaskoczona - Nicolas, czy ty do mnie coś czujesz ?
- Jak mam ci udowodnić, że cię kocham ? - zapytał, trzymając mnie za ręce
- Pocałuj mnie ponownie, jeżeli będziemy czuli energię, to mi wystarczy. - powiedziałam. Nicolas powoli przysunął się do mnie i musnął delikatnie moje wargi. Moje komórki poczuły lekką energię. Położyłam dłoń we włosy Nicolasa i przyciągnęłam go bliżej. Nicolas zatopił usta w moich wargach i zaczął łapczywie ich pożądać. Energia przepełniła mnie po same czubki palców i pieściła skórę, co wywoływało u mnie dreszcze. Nicolas położył mi ręce na biodrach. Energia przybrała na sile i wywoływała jeszcze większe dreszcze w moim ciele. Wiedziałam, że energia bije całym wnętrzem od Nicolasa. Czułam jego uczucia, które mi przekazywał. Miłość, ciepło, troskę, przyjaźń, pragnienie. Wszystko było tak jasne i wyraźne, że zastanawiałam się jak on to robi. Energia wciąż napływała z silną mocą. Coś w głębi mnie wcale nie broniło się przed wchłonięciem jej, ale poczułam uścisk w sercu. Jakby blokadę, która nie chciała dać przedostać się tej energii do środka. Nagle ból ustąpił, a blokada pękła. Energia nabrała siły. Moje ręce zaczęły mnie piec i wiedziałam, że robi się niebezpiecznie.
- Nicolas. - powiedziałam, odsuwając się od niego
- O co chodzi skarbie ? - zapytał i znowu musnął moje wargi
- Nie, Nicolas, coś jest nie tak. - powiedziałam i spojrzałam na ręce - Cholera ! - zaklnęłam. Moje ręce płonęły niebieską poświatą.
- Co się dzieje z twoimi rękami ? - zapytał Nicolas, kiedy przyglądałam się niebezpiecznej poświacie
- Odsuń się. - powiedziałam, a żołądek podszedł mi do gardła
- Roks, co się dzieje ? - zapytał
- Wynoś się. Szybko ! - powiedziałam. Moc w rękach rosła, a powietrze przeszyło kraczenie.
Spojrzałam na okno, a moje serce zaczęło bić mocniej.
- O matko. Co to ? - zapytał Nicolas. Wybiegłam szybko z pokoju i zbiegłam na dół.
Wybiegłam na zewnątrz, a za mną wybiegła Ness.
- Co do cholery się tu dzieje Roks ? - usłyszałam
- Do środka Ness. - powiedziałam i rozglądałam się dookoła. Moje ręce nadal płonęły.
- Nie ! - wrzasnęła Ness
- Do domu do cholery ! - krzyknęłam na nią, a przede mną zlondował, wielki, czarny kruk.
- To, to...on. - powiedziała Ness
- Przeobraź się zdrajco. - powiedziałam do niego. Dobrze przecież wiedziałam, że rozumie. Ciało ptaka, zaczęło przekształcać się w ciało chłopca. Po kilku sekundach stał przede mną już normalnie wyglądający chłopak. Może poza jednym. Miał nienaturalnie duże, czarne oczy.
- Znowu się spotykamy Roksano. - powiedział z uśmiechem, wyjął z kieszeni papierosa i odpalił go
- Zapewniam cię, że to nie będzie miłe spotkanie, Krystianie. - powiedziałam
Krystian głośno się zaśmiał.
- Powstrzymasz mnie swoimi nędznymi mocami ? - zapytał, a uśmieszek nie schodził mu z twarzy
- Już byłam blisko pokonania cię. - powiedziałam i ścisnęłam dłoń w pięść
- Widać się buntujemy. - zadrwił sobie - Dobra, załatwmy to szybko. - powiedział i rzucił papierosa na ziemię, a potem przydeptał.
- Nie tak prędko. - usłyszałam głos za sobą. Spojrzałam razem z Krystianem na osobę, która to powiedziała. To była Ness. Czy ona nie wyobrażała sobie co na siebie ściąga ? Nie wiedziałam, że jest taka głupia.
- Och to ty. - powiedział Krystian i zaczął do niej podchodzić. Złapałam go za rękę.
- Gdzie do cholery ? - zapytałam. Krystian wyrwał mi rękę z uścisku i podszedł blisko Ness, łapiąc ją w uścisk.
- Co się stało z twoją buźką ? - zapytał i przejechał jej po bliznach
- Sam to powinieneś wiedzieć. - odpowiedziała i spojrzała mu w oczy
- Oj Nessi, nie bądź taka zła na mnie. Nie chciałem. - powiedział
- Och, ja też tego nie chciałam. - powiedziała. Szybko wyrwała się z jego uścisku, ustała przed nim. - Istib aich esta ! - wrzasnęła i uderzyła w klatkę piersiową Krystiana. Ten uderzył o mur od domu i ześlizgnął się ze ściany.
- Ness, chodź tu. - powiedziałam. Ness odwróciła się do mnie, a to co zobaczyłam, przeraziło mnie. Ness miała całe czarne oczy, z których wylewała się złość, która przybierała postać czarnych łez.
- Wiem, że wyglądam strasznie, ale nie zwracaj na to uwagi. - powiedziała i podeszła do mnie.
- Kim ty w ogóle jesteś ? - zapytałam zmieszana
- Wyjaśnię ci potem. - powiedziała - Musimy pokonać upadłego, a potem porozmawiamy.
Krystian stał już na nogach, a z jego prawego kącika ust wypływała krew.
- Zaczynamy. - powiedział. Wypluł krew i zwrócił się do nas.
- Ja zacznę, jeśli pozwolisz. - powiedziała Ness, z jej oczy znowu zaczęły cieknąć czarne strumienie łez.
- Proszę. - powiedziałam i dałam jej zolną rękę.
- Będzie zabawa. - powiedział Krystian
- Żebyś się nie przeliczył. - powiedziała Ness - Ishvi noen ! - krzyknęła i uderzyła wielką kulą energii w Krystiana, który upadł na ziemię. Szybko jednak się pozbierał.
- Abviam omi. - powiedział Krystian. Ness upadała na kolana i zaczęła się wyginać w dziwną, nieregularną pozę.
Chciałam do niej podejść, albo zaatakować Krystiana, ale nie mogłam się ruszyć. Coś utrudniało mi ruchy i ściskało mnie jak lasso, powoli utrudniając oddech. Moja moc rosła, ale nie mogłam jej wykorzystać.
- Zostaw ją ! - wrzasnął głos
- Uciekaj stąd Armin ! - wysyczała przez zęby Ness. Było jednak za późno. Armin ruszył w stronę Krystiana, powalając go na ziemię. Niewidzialna moc, która krępowała moje ruchy zniknęła, a ja mogłam się ruszać. Ness leżała na ziemi, ale już się zbierała, a Armin bił się z Krystianem. Wysłałam swoją energię do domu i zatrzasnęłam wszystkie drzwi.
- Roksana ! - wrzeszczał głos w środku. Jednak nie mogłam pozwolić, żeby ktoś jeszcze do nas dołączył. Żeby ktoś jeszcze mi bliższy zginą.
- Zostaw go. - powiedziała Ness i wstała z ziemi. Jej twarz wyglądała jeszcze gorzej niż wcześniej. Z ust wylewała się krew, a z oczu wylewały się wielkie, strumienie łez, które mieszały się z krwią. Miała całe brudne ubranie.
- Widzę, że zalezy ci na tym kruchym aniołku. - powiedział Krystian i podniósł za gardło Armina do góry.
- Nie ! - krzyknęła Ness i stanęła twardo na nogach
- Kocham cię Ness. - wyszeptał Armin
- Kestum etri kaso vey ! - wrzasnęła Ness, a moc wystrzeliła z jej wnętrza. Krystian upadł razem z Arminem na ziemię. Ness osunęła się na kolana.
- Z mojej strony to wszystko. - wyszeptała - Muszę trochę odpocząć. - powiedziała ze spuszczoną głową - Zabij tego palanta.
- Jasne. - powiedziałam. Moje ręce zapłonęły, a moc skierowała się na wściekłość. Podeszłam do ledwo słaniającego się Krystiana na nogach.
- I tak mnie nie pokonacie. - wydukał
- Mylisz się, już dawno cię pokonałyśmy. - powiedziałam. Skierowałam czubki palców w jego stronę, a wielka kula światła wypłynęła z potężną siłą w jego ciało.
Fala rozprzestrzeniła się po całej posesji, pozostawiając na kilka sekund jasną poświatę.
Poświata zaczęła blaknąć, a ja otworzyłam oczy, sprawdzając co się stało. Ciało Krystiana leżało bezwładnie na ziemi. Ness klęczała przed Arminem, który leżał na ziemi. Drzwi od domu otworzyły się, a z nich wypadł Alex z Nicolasem, Bellą i Niną.
- Weźcie te ciało i spalcie. - powiedziałam do nich. Bella posłusznie poszła z Niną i Alexem po Krystiana. podeszłam do Ness, która coś szeptała nad Arminem.
-...karitso nani huno kandei jakashi. - dokończyła i położyła rękę na miejscu serca. Armin nagle złapał głęboki oddech i spojrzał na nią.
- Ness. - wyszeptał
- Tak się cieszę, że żyjesz. - powiedziała i lekko go pocałowała - Musisz odpocząć, więc nic nie mów i nie przemęczaj się. - powiedziała
- Kocham cię. - powiedział ze łzami w oczach
- Ja ciebie też, ale proszę cię Armin, posłuchaj mnie choć raz. - powiedziała - Alex, Nicolas chodźcie tu ! - krzyknęła. Chłopacy zjawili się na zawołanie. - Zanieście go do mojego pokoju i połóżcie na łóżku, tylko ostrożnie.
Kiedy chłopacy weszli do domu. podeszłyśmy do dziewczyn.
- Spalmy to coś, dopóki się nie odrodzi. - powiedziała Ness
- Jak to odrodzi ? - zapytałam
- Może się odrodzić jako nieśmiertelny. - powiedziała. Wzięła zapalniczkę i podpaliła pochodnie. Nie wiedziałam nawet skąd ona się tam wzięła. - Zróbmy to razem. - powiedziała. Chwyciłam za pochodnię i rzuciłam ją razem z Ness na ciało Krystiana, na kupce gałęzi. Mały ogień zapłąnął nagle czerwonym płomieniem i pochłoną ciało Krystiana. Wróciłyśmy do domu.
- A co z Arminem ? - zapytałam, kiedy Ness chciała wejść na górę
- Będzie mi go trudno wyleczyć, ale postaram się z całej siły. - powiedziała
- Jak będziesz mnie potrzebować to przyjdź. - powiedziałam
- Dobrze. - odpowiedziała i weszła na górę. Weszłam do salonu, gdzie siedział Nicolas.
- Boże Roksana, tak się o ciebie martwiłem. - powiedział i mocno mnie przytulił
- Nie trzeba było. - powiedziałam - Miałam dobrą pomoc.
- Dlaczego nie chciałaś mnie wypuścić z domu ? - zapytał nagle
- Nie chciałam, żebyś zginął. - powiedziałam - O mały włos nie zabiłyśmy Armina przez Krystiana.
- Dałbym sobie radę. - zapewnił mnie
- Nie wątpię w to, tylko już jedną miłość straciłam. - powiedziałam smutna
- Mnie nie stracisz kochanie. - powiedział i pocałował mnie namiętnie.
--------------------------------
Myślę, że się podoba :). Włożyłam w to trochę serca i pracy, bo aż 3 godziny, żeby coś z tego wyszło. Jeżeli przeczytałeś/łaś skomentuj, nawet jeśli ma być to negatywne :).
POZDRAWIAM :*.

1 komentarz:

  1. JPR. Jak tak bosko można pisać ?! ;D Budzisz emocje i dzięki temu przebijasz inne blogi .
    Zapraszam:
    http://lunaszki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz.
Adminki /Ness i /Dax :*