Obudził mnie dzwoniący telefon.
- Halo ? - zapytałam zaspanym głosem
- Co się z tobą dzieje ? - zapytał wściekły głos Ness
- To ty ? - zapytałam, zrywając się na równe nogi
- No ja, a kto ma być ? - zapytała z rozdrażnieniem
- Przecież wyjechałaś. - powiedziałam
- Co ty pieprzysz ? - zapytała
- Przecież..... - powiedziałam i ucięłam - A Kamil ?
- Zniknął. - powiedziała przygaszonym głosem Ness - Myślałam, że jest z tobą czy coś, ale on po prostu zniknął.
- Jak to zniknął ? - zapytałam. Przecież mi mówił, że wyjeżdża z Ness. Wtedy dotarło do mnie, że kłamał.
- Spakował swoje rzeczy i zniknął. - powiedziała Ness - A ty gdzie się podziewasz ?
- No.....eeee.... - nigdy w życiu się nie jąkałam, a teraz przychodziło to z łatwością - Wyjechałam do babci.
- A kiedy wracasz ? - zapytała Ness
- Nie wracam. - wyrwało mi się - Nigdy już nie wrócę. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Zaczęłam cicho szlochać.
- Stało się coś ? - zapytał Armin. Spojrzałam na jego twarz z zapłakanymi oczami.
- Wszystko się stało ! - krzyknęłam z frustracją
- Ej, nie znam cię za dobrze Roksi, ale wszystko będzie dobrze. - powiedział i obdarzył mnie uśmiechem
- Gówno prawda ! - powiedziałam ze złością - Nic już nie będzie dobrze !
- Hej, hej, Roks. Spokojnie. - powiedział i przytulił mnie. Momentalnie odskoczyłam od niego i strzeliłam go w twarz. Po czym zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
- O boże, przepraszam cie Armin. - zaczęłam się tłumaczyć
- Spokojnie. - uspokajał mnie Armin i ponownie przytulił
- Nie rozumiesz. - powiedziałam spokojnie - Ty nie straciłeś dziecka. Ojciec tego dziecka nie rzucił cię i nie zwalił na ciebie winy za poronienie. Nie straciłeś matki, ani ojca. Nie straciłeś nawet swojej miłości, która nawet nie wiem gdzie jest, chociaż wyrządziła mi wiele przykrości. - zaczęłam płakać jeszcze mocniej, przypominając sobie moje życie - A ja.....jestem żałosna. - podsumowałam
- Nie mów tak. - powiedział i spojrzał mi w oczy - Jesteś wyjątkowa Roksi i to się liczy. - powiedział z miłym uśmiechem, a nasze twarze zbliżyły się do siebie na niebezpieczną odległość.
- Nie prawda. - powiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku - Jestem żałosna. Nawet nie potrafię poradzić sobie z moim życiem.
- Nie każdy to potrafi. - powiedział - Zapewniam cię, że nie jesteś jedyna.
- Może i nie. - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek - Dziękuję ci.
- Nie ma za co Roks. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Co się tu dzieje ? - zapytała Bella
- A nic. - powiedziałam ocierając łzy i odsuwając się od Armina
- Taaa, jasne. - powiedziała Bells
- No. - odpowiedziałam - Gdzie Alex ?
- No właśnie ? - zapytała Bells
- Mnie nie pytajcie, nie mam pojęcia gdzie on się włóczy. - powiedział Armin, potrząsając ramionami.
*W czasie obiadu*
- Gdzieś ty się podziewał ? - zapytał Armin, Alexa, która dosiadał się do jednego z wolnych miejsc przy stole.
- Byłem u Camile. - powiedział
- Kto to ? - zapytałam, biorąc gryza kanapki
- Camile to, powiedzmy, że dyrektorka tego domu. Pilnuje tu wszystkiego.
- Czego od ciebie chciała ? - zapytała Bells
- Pytała się o Roks. - powiedział, biorąc łyk coli
- Że o mnie ? - zapytałam
- No tak. - odpowiedział
- O widzimy tu nową. - powiedział jakiś męski głos
- Mac, zamknij się. - powiedziała, dziewczyna obok niego - Jestem Rebecca.
- Jestem Roksana. - odpowiedziałam
- Jestem Mac. - powiedział chłopak - Ale możesz mi mówić Szakal.
- Okej. - powiedziałam i zjadłam resztę kanapki.
Co do wyglądu Rebecci była to blondynka, średniego wzrostu z karmelową cerą i zielonymi oczami. A co do Szakala Maca był to brunet o zniewalających niebieskich oczach, tunelach w uszach i kolczyku w wardze.
- Idę na górę, jakby mnie kto szukał. - powiedziałam i popędziłam do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon. Bez zastanowienia wykręciłam numer i kliknęłam zieloną słuchawkę.
- Halo. - powiedział głos
- Ty kłamco ! - krzyknęłam do słuchawki - Jak mogłeś !
- Roksi ? Skąd ty.... - nie zdążył powiedzieć
- Skąd wiem, że nie ma z tobą Ness ? - zapytałam wściekła - Ona do mnie zadzwoniła idioto !
- Roks, ja ci to wytłumaczę. - powiedział
- Wytłumaczę ? - powtórzyłam za nim i roześmiałam się - Zniknąłeś ! Jak ja mam się czuć ?! Co ?!
- Przepraszam. - powiedział i rozłączył się.
Rzuciłam telefonem o ścianę w pokoju, a telefon roztrzaskał się na drobne kawałeczki. Nie wiedziałam, że mam taką siłę.
- Nienawidzę cię ! - krzyknęłam do roztrzaskanego telefonu i popłakałam się.
- Czemu, znowu płaczesz ? - zapytał głos
- Bells ? - zapytałam i spojrzałam na osobę w drzwiach - Oj.
- Nie szkodzi. - powiedział Armin - Mogę wejść ?
- Jasne. - powiedziałam, ocierając łzy
- To co się stało ? - zapytał, siadając na łóżku, obok mnie.
- Nie ważne. - powiedziałam, patrząc na niego, ale szybko odwróciłam wzrok, bo wiedziałam, że moje oczy znowu zaczynają produkować łzy.
- Ważne. - powiedział i ujął moją twarz w dłonie, żebym na niego spojrzała - Powiedz.
Spojrzałam na niego. Swoją czułością tak bardzo przypominał Kamila, że znowu zaczęłam płakać.
- Czy to przeze mnie ? - zapytał po chwili
- Nie. - odpowiedziałam
- Roksi, muszę ci coś powiedzieć. Może to nienajlepszy moment na takie wyznania, ale.... - zatrzymał się
- Mów, gorzej być nie może. - powiedziałam
- Roksi, kocham cię. - powiedział bez chwili wahania
- Jak !? - wydarłam się
- Kocham cię. - powtórzył
- Wynoś się ! - wydarłam się na niego
- Ale Roksi....
- Wynoś się ! - wrzasnęłam
Armin zwiesił głowę i wyszedł bez słowa z pokoju.
Bezradna poszłam spać.
poniedziałek, 25 lutego 2013
niedziela, 17 lutego 2013
Rozdział 31 - Czy ja naprawdę tym jestem ?
Przekręciłam się na drugi bok. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Strach wzdrygnął moim ciałem, a ja zaczęłam wyszarpywać się z pościeli. Z hukiem spadłam za podłogę. Szybko jednak się podniosłam i wyjrzałam przez okno. Słońce rozświetlało piękny ogród, w którym rosły piękne, czerwone róże. Odwróciłam się od okna i rozejrzałam po pokoju. Był przepiękny, ale nadal przepełniał mnie strachem, bo nie wiedziałam gdzie jestem.
( Sorki za rozdzielczość ).
Szybko podbiegłam do drzwi i szybkim ruchem je otworzyłam. Wybiegłam na korytarz, potykając się o dywan i zbiegając po schodach. Zbiegłam na dół i wbiegłam do jakiegoś pomieszczenia, które okazało się salonem. Na kanapie siedziało dwóch chłopaków, którzy zaczęli chichotać.
- Z czego się tak śmiejecie ? - zapytałam wkurzona.
Na co ci wybuchnęli śmiechem.
- Buraki. - powiedziałam oburzona
- Ej. - zawołał brunet - Sorki, ale masz świetną piżamę.
Spojrzałam na siebie i wiedziałam z czego się śmieją. Sama też bym się z siebie pośmiała.
Miałam śmieszne, różowe spodenki i top ze Spange Bobem.
Zaczęłam chichotać i spojrzałam na chłopaków. Byli bardzo przystojni.
- Dzięki. - odpowiedziałam
- Nie ma sprawy. - odpowiedział blondyn - Jesteś tu nowa ?
- Nowa ? - zapytałam ze zdumieniem - Tak w ogóle gdzie ja jestem ?
- Nic nie wiesz ? - zapytał brunet
- Wytłumaczę ci. - powiedział blondyn
Usiadłam wygodnie na fotelu i słuchałam przemowy blondyna, który miał majestatyczne oczy.
- Jesteś w Domu, Akademiku dla aniołów. Będziesz chodzić do normalniej szkoły, tak jak inni z tego domu. Masz w sobie duszę anioła. Z biegiem czasu otrzymasz dar, który będziesz rozwijać.
Będziesz tu teraz mieszkać.
- Ja aniołem ? - zdziwiłam się - Bzdura !
- Jesteś aniołem. - potwierdził brunet - Tak jak inni z tego domu.
- Dobry żart. - powiedziałam i wstałam z fotela, już miałam wychodzić, kiedy blondyn wypowiedział dziwne słowa.
- Eterus Magnus.
Stanęłam jak wryta. Nie mogłam się ruszyć.
- Ester manus. - powiedział brunet
Jakaś siła opuściła mnie i znowu swobodnie mogłam się ruszać.
- Zgłupiałeś Alex ?! - wzburzył się brunet
- Oj weź, Armin. - powiedział blondyn - To tylko żarty.
- Przestaniecie robić sobie ze mnie zabawkę i wytłumaczycie mi do cholery co tu jest grane ! - wrzasnęłam na nich
- Anioł. - powiedział Armin.
- Taa - potwierdził Alex - Jak masz na imię ?
- Roksana. - odpowiedziałam.
- Jak już wiesz, ja jestem Armin, a to mój brat Alex. - powiedział Armin
- Miło. - odpowiedziałam
- Dobra, to czego chcesz się dowiedzieć ? - zapytał Alex
- Wszystkiego, ale w skrócie.
- Dobra. - powiedział Armin - Jesteś aniołem. Będziesz tu mieszkać z innymi aniołami i się kształcić oraz rozwijać swój talent. No to tak w skrócie.
- Wyrosną mi skrzydła ? - zapytałam, czym wyraźnie rozśmieszyłam chłopaków
- To nie ten wiek Roksi. - powiedział Armin
- Spoko. - powiedziałam
*Kilka godzin później*
- Jestem Bella. - powiedziała miła brunetka ze świetną figurą
- Miło mi, Roksana. - odpowiedziałam
- Pójdziemy na jakiś film ? - zapytała ochoczo
- Pewnie. - odpowiedziałam - Idzie z nami ktoś jeszcze ?
- Armin i Alex. - odpowiedziała
- No świetnie. - wydukałam pod nosem - A na jaki film idziemy ?
- A na co masz ochotę ?
- Jakiś horror ? - zapytałam
- O tak. - powiedział Armin
- Amator mocnych wrażeń ? - zapytałam z uśmiechem
- A żebyś wiedziała. - odpowiedział
- Mi też pasuje. - odpowiedział Alex
- Ale jaki ? - zapytała Bels
- Dom w głębi lasu. - powiedziałam
- Okej. To idziemy. - powiedział Armin i poszliśmy do kina na film.
Po miłym seansie, poszliśmy do domu i świętowaliśmy moje przybycie do domu aniołów.
Oczywiście polały się litry alkoholu, ale było okej.
Po kilku głębszych i paru puszkach piwa, niestety urwał mi się film.
---------------------
Podoba się ?
Na odpowiedzi czekam w komach.
Zapraszam na mój drugi blog www.what-do-you-know.blogspot.com
Pozdrowionka : **!
( Sorki za rozdzielczość ).
Szybko podbiegłam do drzwi i szybkim ruchem je otworzyłam. Wybiegłam na korytarz, potykając się o dywan i zbiegając po schodach. Zbiegłam na dół i wbiegłam do jakiegoś pomieszczenia, które okazało się salonem. Na kanapie siedziało dwóch chłopaków, którzy zaczęli chichotać.
- Z czego się tak śmiejecie ? - zapytałam wkurzona.
Na co ci wybuchnęli śmiechem.
- Buraki. - powiedziałam oburzona
- Ej. - zawołał brunet - Sorki, ale masz świetną piżamę.
Spojrzałam na siebie i wiedziałam z czego się śmieją. Sama też bym się z siebie pośmiała.
Miałam śmieszne, różowe spodenki i top ze Spange Bobem.
Zaczęłam chichotać i spojrzałam na chłopaków. Byli bardzo przystojni.
- Dzięki. - odpowiedziałam
- Nie ma sprawy. - odpowiedział blondyn - Jesteś tu nowa ?
- Nowa ? - zapytałam ze zdumieniem - Tak w ogóle gdzie ja jestem ?
- Nic nie wiesz ? - zapytał brunet
- Wytłumaczę ci. - powiedział blondyn
Usiadłam wygodnie na fotelu i słuchałam przemowy blondyna, który miał majestatyczne oczy.
- Jesteś w Domu, Akademiku dla aniołów. Będziesz chodzić do normalniej szkoły, tak jak inni z tego domu. Masz w sobie duszę anioła. Z biegiem czasu otrzymasz dar, który będziesz rozwijać.
Będziesz tu teraz mieszkać.
- Ja aniołem ? - zdziwiłam się - Bzdura !
- Jesteś aniołem. - potwierdził brunet - Tak jak inni z tego domu.
- Dobry żart. - powiedziałam i wstałam z fotela, już miałam wychodzić, kiedy blondyn wypowiedział dziwne słowa.
- Eterus Magnus.
Stanęłam jak wryta. Nie mogłam się ruszyć.
- Ester manus. - powiedział brunet
Jakaś siła opuściła mnie i znowu swobodnie mogłam się ruszać.
- Zgłupiałeś Alex ?! - wzburzył się brunet
- Oj weź, Armin. - powiedział blondyn - To tylko żarty.
- Przestaniecie robić sobie ze mnie zabawkę i wytłumaczycie mi do cholery co tu jest grane ! - wrzasnęłam na nich
- Anioł. - powiedział Armin.
- Taa - potwierdził Alex - Jak masz na imię ?
- Roksana. - odpowiedziałam.
- Jak już wiesz, ja jestem Armin, a to mój brat Alex. - powiedział Armin
- Miło. - odpowiedziałam
- Dobra, to czego chcesz się dowiedzieć ? - zapytał Alex
- Wszystkiego, ale w skrócie.
- Dobra. - powiedział Armin - Jesteś aniołem. Będziesz tu mieszkać z innymi aniołami i się kształcić oraz rozwijać swój talent. No to tak w skrócie.
- Wyrosną mi skrzydła ? - zapytałam, czym wyraźnie rozśmieszyłam chłopaków
- To nie ten wiek Roksi. - powiedział Armin
- Spoko. - powiedziałam
*Kilka godzin później*
- Jestem Bella. - powiedziała miła brunetka ze świetną figurą
- Miło mi, Roksana. - odpowiedziałam
- Pójdziemy na jakiś film ? - zapytała ochoczo
- Pewnie. - odpowiedziałam - Idzie z nami ktoś jeszcze ?
- Armin i Alex. - odpowiedziała
- No świetnie. - wydukałam pod nosem - A na jaki film idziemy ?
- A na co masz ochotę ?
- Jakiś horror ? - zapytałam
- O tak. - powiedział Armin
- Amator mocnych wrażeń ? - zapytałam z uśmiechem
- A żebyś wiedziała. - odpowiedział
- Mi też pasuje. - odpowiedział Alex
- Ale jaki ? - zapytała Bels
- Dom w głębi lasu. - powiedziałam
- Okej. To idziemy. - powiedział Armin i poszliśmy do kina na film.
Po miłym seansie, poszliśmy do domu i świętowaliśmy moje przybycie do domu aniołów.
Oczywiście polały się litry alkoholu, ale było okej.
Po kilku głębszych i paru puszkach piwa, niestety urwał mi się film.
---------------------
Podoba się ?
Na odpowiedzi czekam w komach.
Zapraszam na mój drugi blog www.what-do-you-know.blogspot.com
Pozdrowionka : **!
sobota, 16 lutego 2013
Rozdział 30 - Czy tak musi być ?
- Roksi ! Roksi do cholery ! - krzyczał jakiś głos.
Otworzyłam niepewnie oczy. Pierwsze co zobaczyłam, była przerażona twarz Kamila.
- Powiedz coś. - powiedział, potrząsając za moje ramiona
- Cholera, Kamil, przestań ! - wydarłam się na niego
- Tak się cieszę Roks. - powiedział i przytulił mnie
- Możesz mi wytłumaczyć, co się tu do cholery stało ? - zapytałam, wstając z podłogi
- Nie pamiętasz ? - zapytał niepewnie, podtrzymując mnie za rękę.
- Jakbym pamiętała, to bym się ciebie nie pytała ! - powiedziałam wysokim tonem
- Przyszedł tu Krystian i zaczął cię oskarżać, a ty zaczęłaś się na niego drzeć jak opentana i upadłaś.
- Krystian tu był ?
- A co przed chwilą powiedziałem ? - zapytał ironicznie - Ale poszedł sobie, jak zasłabłaś.
- Co za..... - powstrzymałam się przed wymówieniem tych "pięknych epitetów".
- Nie denerwuj się, bo muszę ci coś jeszcze powiedzieć. - powiedział i spuścił głowę
- Co takiego ? - zapytałam
- Wyjeżdżam. - powiedział
- Gdzie ? Kiedy ? - zapytałam
- Muszę wyjechać już jutro. Przeprowadzam się do cioci ponieważ muszę.
- Nie musisz Kamil. - powiedziałam - A co z Ness ?
- Wyjeżdża razem ze mną.
- Nie może ! Ty nie możesz ! - wykrzyczałam załamana
- Po prostu przyszedłem się pożegnać.
- Kamil. - powiedziałam załamana
- Roks. - powiedział i przytulił mnie mocno - Kocham cię, ale muszę wyjechać.
- Nie możesz. - powiedziałam - Ness też nie może.
- Musimy Roks. Zrozum to. - powiedział i cmoknął mnie w czoło
- Nie. - powiedziałam ze łzami w oczach
- Wiem, że cię zraniłem i to bardzo mocno i nie zasługuję na twoją miłość, ale ja cię kocham i nigdy nie przestanę. - powiedział - I wiem, że ponownie cię ranię, nawet jeśli mnie nie kochasz.
- Tęskniłam za tobą. - powiedziałam - Wiem, że nie będę ci kochać tak jak kiedyś, bo zrobiłeś mi takie świństwo, ale ja coś nadal do ciebie czuję. - powiedziałam
- Przepraszam cię za to wszystko. - powiedział - Kocham cię Roks, ale muszę cię zostawić.
- Dlaczego ? - zapytałam po raz kolejny
- Muszę. - odpowiedział, puścił mnie z jego uścisku i wyszedł z pokoju.
- Ale Kamil ! - zawołałam z rozpaczą. Drzwi trzasnęły, a ja się rozpłakałam. Nie wiedziałam czemu, jak i dlaczego, ale brakowało mi go. Krystian dał mi wszystko, ale okazał się śmieciem, który na nic więcej niż pogardę nie zasługuje. Do tego moja mama nie żyje, ojciec też. Nikt mi nie pozostał. Czułam się bezsilna i taka samotna. Jeszcze moja najlepsza koleżanka i mój ukochany wyjeżdżają i zostawiają mnie na pastwę losu.
Bezsilna doczłapałam się do łóżka i zasnęłam
--------------------------
Dzisiejszy rozdział dość krótki, bo nie mam zbytnio czasu. Ale jakoś to zrekompensuję : ]].
W następnym poście wprowadzę wątek niespodzianki.
Jak myślicie, kto lub co to będzie ? :))
Zapraszam oczywiście na mojego drugiego bloga www.what-do-you-know.blogspot.com
Pozdrowinka :**.
Otworzyłam niepewnie oczy. Pierwsze co zobaczyłam, była przerażona twarz Kamila.
- Powiedz coś. - powiedział, potrząsając za moje ramiona
- Cholera, Kamil, przestań ! - wydarłam się na niego
- Tak się cieszę Roks. - powiedział i przytulił mnie
- Możesz mi wytłumaczyć, co się tu do cholery stało ? - zapytałam, wstając z podłogi
- Nie pamiętasz ? - zapytał niepewnie, podtrzymując mnie za rękę.
- Jakbym pamiętała, to bym się ciebie nie pytała ! - powiedziałam wysokim tonem
- Przyszedł tu Krystian i zaczął cię oskarżać, a ty zaczęłaś się na niego drzeć jak opentana i upadłaś.
- Krystian tu był ?
- A co przed chwilą powiedziałem ? - zapytał ironicznie - Ale poszedł sobie, jak zasłabłaś.
- Co za..... - powstrzymałam się przed wymówieniem tych "pięknych epitetów".
- Nie denerwuj się, bo muszę ci coś jeszcze powiedzieć. - powiedział i spuścił głowę
- Co takiego ? - zapytałam
- Wyjeżdżam. - powiedział
- Gdzie ? Kiedy ? - zapytałam
- Muszę wyjechać już jutro. Przeprowadzam się do cioci ponieważ muszę.
- Nie musisz Kamil. - powiedziałam - A co z Ness ?
- Wyjeżdża razem ze mną.
- Nie może ! Ty nie możesz ! - wykrzyczałam załamana
- Po prostu przyszedłem się pożegnać.
- Kamil. - powiedziałam załamana
- Roks. - powiedział i przytulił mnie mocno - Kocham cię, ale muszę wyjechać.
- Nie możesz. - powiedziałam - Ness też nie może.
- Musimy Roks. Zrozum to. - powiedział i cmoknął mnie w czoło
- Nie. - powiedziałam ze łzami w oczach
- Wiem, że cię zraniłem i to bardzo mocno i nie zasługuję na twoją miłość, ale ja cię kocham i nigdy nie przestanę. - powiedział - I wiem, że ponownie cię ranię, nawet jeśli mnie nie kochasz.
- Tęskniłam za tobą. - powiedziałam - Wiem, że nie będę ci kochać tak jak kiedyś, bo zrobiłeś mi takie świństwo, ale ja coś nadal do ciebie czuję. - powiedziałam
- Przepraszam cię za to wszystko. - powiedział - Kocham cię Roks, ale muszę cię zostawić.
- Dlaczego ? - zapytałam po raz kolejny
- Muszę. - odpowiedział, puścił mnie z jego uścisku i wyszedł z pokoju.
- Ale Kamil ! - zawołałam z rozpaczą. Drzwi trzasnęły, a ja się rozpłakałam. Nie wiedziałam czemu, jak i dlaczego, ale brakowało mi go. Krystian dał mi wszystko, ale okazał się śmieciem, który na nic więcej niż pogardę nie zasługuje. Do tego moja mama nie żyje, ojciec też. Nikt mi nie pozostał. Czułam się bezsilna i taka samotna. Jeszcze moja najlepsza koleżanka i mój ukochany wyjeżdżają i zostawiają mnie na pastwę losu.
Bezsilna doczłapałam się do łóżka i zasnęłam
--------------------------
Dzisiejszy rozdział dość krótki, bo nie mam zbytnio czasu. Ale jakoś to zrekompensuję : ]].
W następnym poście wprowadzę wątek niespodzianki.
Jak myślicie, kto lub co to będzie ? :))
Zapraszam oczywiście na mojego drugiego bloga www.what-do-you-know.blogspot.com
Pozdrowinka :**.
poniedziałek, 11 lutego 2013
Uwaga! Uwaga ! Uwaga ! Zmiana adminki !
Ponieważ Myszka nie chce prowadzić tego bloga.
Chętnie przejmę go ja, bo nie można zmarnować takiej okazji.
Zostałam nowym adminem.
Postaram się prowadzić bloga systematycznie.
Ponieważ mam jeszcze inny blog "Życie Sary" ( http://what-do-you-know.blogspot.com ), spróbuję to jakoś pogodzić i prowadzić ten blog, bynajmniej co 2 dzień.
Dziękuję za uwagę :]].
/Ness
sobota, 9 lutego 2013
Rozdział 29 - Niewyobrażalne !
Obudziłam się wcześnie rano. Łóżko było strasznie twarde, a raczej takie się zdawało.
Dobrze, że dziś miałam już wyjść ze szpitala, ale przerażało mnie to, że zostałam sama. Mama nie żyła, Krystian mnie zostawił, moje dziecko niestety umarło :((. Co ja teraz zrobię ?
Ktoś wszedł do sali, przerywając moje rozmyślenia.
- Hej kochanie. Wszystko wiem. Tak mi przykro. - powiedziała Ness
- Dzięki, że przyszłaś, dziś już wychodzę. Pomożesz mi ? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Oczywiście skarbie. - powiedziała - A o której wychodzisz ?
- A która jest ?
- 10:30.
- No, to mam jeszcze 30 minut. - powiedziałam
- Gdzie masz torbę ? - zapytała Ness, rozglądając się po pokoju
- Pod łóżkiem. - powiedziałam i poszłam do łazienki, żeby trochę się ogarnąć.
Moje odbicie, przeraziło mnie. Miałam podkrążone oczy, sine usta i zaczerwienione oczy.
- Bleee. - powiedziałam sama do siebie
- Gdzie masz kosmetyczkę ? - krzyknęła Ness
- W szafce. - powiedziałam i przetarłam twarz zimną wodą. Związałam włosy i wyszłam z łazienki.
- Trzymaj. - powiedziała Ness i rzuciła mi ciuchy do ubrania. Wskoczyłam szybko w jasne jeansy i białą bokserkę z flagą UK, a na to siwy sweterek. Ness wzięła torbę i wyszłyśmy ze sali. Wypisałam się w recepcji i pojechałyśmy do mojego domu. Przed drzwiami Ness powiedziała, że musi iść do domu. Pożegnałam się z nią i weszłam do domu, zatrzaskując za sobą drzwi. W domu było cicho i dość zimno. Poszłam więc napalić w piecu i wróciłam do salonu. Na sofie siedział Kamil. Stanęłam jak wryta i patrzyłam na niego z niedowierzaniem
- Co ty tu robisz ?! - wrzasnęłam
- Chciałem z tobą porozmawiać. - powiedział
- Skąd miałeś klucze do mojego domu ?! - wrzasnęłam wkurzona
- Przecież mi je dałaś. - odpowiedział
- Nie przypominam sobie. - powiedziałam - Tak w ogóle jak ci się układa z Julką ?! - zapytałam z pogardą
- Przestań ! - krzyknął - Musisz mi przypominać, że przez to cię straciłem ?!
- Teraz o tym myślisz ?! - spytałam z chorobliwym uśmiechem - Nie myślałeś o tym kiedy pchałeś swojego kutasa do jej pizdy !
- Przestań być wulgarna ! - krzyknął na mnie
- Żałosne. - skomentowałam i zaśmiałam się
- Przecież ja cię kocham. - powiedział, wstając z kanapy i podchodząc do mnie coraz bliżej
- Odsuń się ! - ostrzegłam - Nie podchodź bliżej, bo zwymiotuję !
- Czemu czujesz do mnie taką odrazę ? - zapytał
- Nie o to chodzi. Naprawdę zwymiotuję. - powiedziałam i wybiegłam do łazienki
Zwymiotowałam krwią. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Co ci jest ? - zapytał Kamil
- Spieprzaj ! - krzyknęłam na niego
Nic jednak nie odpowiedział. Podszedł do mnie, uklęknął i przytrzymał mi włosy.
Byłam za bardzo zajęta wymiotowaniem, żeby go uderzyć. Jego ręka głaskała mi plecy i było przyjemnie. Odprężyłam się i przestałam wymiotować, jednak nadal było mi niedobrze.
- Możesz wstać ? - zapytał Kamil
- Raczej nie. - wydukałam i spróbowałam wstać. Jego ręce mocno mnie przytrzymały, a ja zrobiłam jeden chwiejny krok. Lekko upadłam.
- Zaniosę cię. - powiedział i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do mojego pokoju i położył mnie na łóżku.
- Dzięki. - powiedziałam i przeszedł mnie zimny dreszcz i wzdrygnęłam.
Kamil położył się obok mnie i wziął mnie w ramiona. - Dziękuję ci, że tu jesteś. Chociaż nadal cię nienawidzę, bardzo się cieszę, że mnie wspierasz. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się, gdy nagle do pokoju wszedł Krystian.
- No widzę, że już znalazłaś sobie pocieszenie. - powiedział i zaśmiał się perfidnie. Moje serce po tych słowach pękło na pół. Odciągnęłam się od Kamila i zaczęłam iść w stronę Krystiana.
- Roksi.... - zaczął Kamil
- Cicho ! - powiedziałam i podeszłam do Krystiana, który mierzył mnie wzrokiem.
- Nie podchodź bliżej dziwko. - powiedział Krystian
- Ty chamie ! - krzyknęłam i w tym samym czasie zdzieliłam go w twarz - Jak możesz tak do mnie mówić ! - byłam na na niego wściekła, strasznie piekły mnie oczy. Krystian cofnął się na korytarz. - Masz jeszcze czelność wyzywać mnie od dziwek ?! Obwiniałeś mnie nawet o śmierć naszego dziecka ! Może o miłość do ciebie, też mnie będziesz obwiniał ?! Ty masz matkę i ojca ! Ja już niestety nie ! Jesteś śmieciem ! Nie mam na ciebie już siły ! Myślałam, że będziemy razem, a ty tak po prostu mnie zostawiłeś ! - byłam coraz bardziej wściekła i coraz bardziej piekły mnie oczy i gardło od krzyków - Mam cię dosyć ! Jesteś jak wrzut na dupie ! - krzyczałam na niego bez opamiętania, nagle zakręciło mi się w głowie. Przytrzymałam się łóżka, żeby nie upaść. Zemdlałam.
Dobrze, że dziś miałam już wyjść ze szpitala, ale przerażało mnie to, że zostałam sama. Mama nie żyła, Krystian mnie zostawił, moje dziecko niestety umarło :((. Co ja teraz zrobię ?
Ktoś wszedł do sali, przerywając moje rozmyślenia.
- Hej kochanie. Wszystko wiem. Tak mi przykro. - powiedziała Ness
- Dzięki, że przyszłaś, dziś już wychodzę. Pomożesz mi ? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Oczywiście skarbie. - powiedziała - A o której wychodzisz ?
- A która jest ?
- 10:30.
- No, to mam jeszcze 30 minut. - powiedziałam
- Gdzie masz torbę ? - zapytała Ness, rozglądając się po pokoju
- Pod łóżkiem. - powiedziałam i poszłam do łazienki, żeby trochę się ogarnąć.
Moje odbicie, przeraziło mnie. Miałam podkrążone oczy, sine usta i zaczerwienione oczy.
- Bleee. - powiedziałam sama do siebie
- Gdzie masz kosmetyczkę ? - krzyknęła Ness
- W szafce. - powiedziałam i przetarłam twarz zimną wodą. Związałam włosy i wyszłam z łazienki.
- Trzymaj. - powiedziała Ness i rzuciła mi ciuchy do ubrania. Wskoczyłam szybko w jasne jeansy i białą bokserkę z flagą UK, a na to siwy sweterek. Ness wzięła torbę i wyszłyśmy ze sali. Wypisałam się w recepcji i pojechałyśmy do mojego domu. Przed drzwiami Ness powiedziała, że musi iść do domu. Pożegnałam się z nią i weszłam do domu, zatrzaskując za sobą drzwi. W domu było cicho i dość zimno. Poszłam więc napalić w piecu i wróciłam do salonu. Na sofie siedział Kamil. Stanęłam jak wryta i patrzyłam na niego z niedowierzaniem
- Co ty tu robisz ?! - wrzasnęłam
- Chciałem z tobą porozmawiać. - powiedział
- Skąd miałeś klucze do mojego domu ?! - wrzasnęłam wkurzona
- Przecież mi je dałaś. - odpowiedział
- Nie przypominam sobie. - powiedziałam - Tak w ogóle jak ci się układa z Julką ?! - zapytałam z pogardą
- Przestań ! - krzyknął - Musisz mi przypominać, że przez to cię straciłem ?!
- Teraz o tym myślisz ?! - spytałam z chorobliwym uśmiechem - Nie myślałeś o tym kiedy pchałeś swojego kutasa do jej pizdy !
- Przestań być wulgarna ! - krzyknął na mnie
- Żałosne. - skomentowałam i zaśmiałam się
- Przecież ja cię kocham. - powiedział, wstając z kanapy i podchodząc do mnie coraz bliżej
- Odsuń się ! - ostrzegłam - Nie podchodź bliżej, bo zwymiotuję !
- Czemu czujesz do mnie taką odrazę ? - zapytał
- Nie o to chodzi. Naprawdę zwymiotuję. - powiedziałam i wybiegłam do łazienki
Zwymiotowałam krwią. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Co ci jest ? - zapytał Kamil
- Spieprzaj ! - krzyknęłam na niego
Nic jednak nie odpowiedział. Podszedł do mnie, uklęknął i przytrzymał mi włosy.
Byłam za bardzo zajęta wymiotowaniem, żeby go uderzyć. Jego ręka głaskała mi plecy i było przyjemnie. Odprężyłam się i przestałam wymiotować, jednak nadal było mi niedobrze.
- Możesz wstać ? - zapytał Kamil
- Raczej nie. - wydukałam i spróbowałam wstać. Jego ręce mocno mnie przytrzymały, a ja zrobiłam jeden chwiejny krok. Lekko upadłam.
- Zaniosę cię. - powiedział i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do mojego pokoju i położył mnie na łóżku.
- Dzięki. - powiedziałam i przeszedł mnie zimny dreszcz i wzdrygnęłam.
Kamil położył się obok mnie i wziął mnie w ramiona. - Dziękuję ci, że tu jesteś. Chociaż nadal cię nienawidzę, bardzo się cieszę, że mnie wspierasz. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się, gdy nagle do pokoju wszedł Krystian.
- No widzę, że już znalazłaś sobie pocieszenie. - powiedział i zaśmiał się perfidnie. Moje serce po tych słowach pękło na pół. Odciągnęłam się od Kamila i zaczęłam iść w stronę Krystiana.
- Roksi.... - zaczął Kamil
- Cicho ! - powiedziałam i podeszłam do Krystiana, który mierzył mnie wzrokiem.
- Nie podchodź bliżej dziwko. - powiedział Krystian
- Ty chamie ! - krzyknęłam i w tym samym czasie zdzieliłam go w twarz - Jak możesz tak do mnie mówić ! - byłam na na niego wściekła, strasznie piekły mnie oczy. Krystian cofnął się na korytarz. - Masz jeszcze czelność wyzywać mnie od dziwek ?! Obwiniałeś mnie nawet o śmierć naszego dziecka ! Może o miłość do ciebie, też mnie będziesz obwiniał ?! Ty masz matkę i ojca ! Ja już niestety nie ! Jesteś śmieciem ! Nie mam na ciebie już siły ! Myślałam, że będziemy razem, a ty tak po prostu mnie zostawiłeś ! - byłam coraz bardziej wściekła i coraz bardziej piekły mnie oczy i gardło od krzyków - Mam cię dosyć ! Jesteś jak wrzut na dupie ! - krzyczałam na niego bez opamiętania, nagle zakręciło mi się w głowie. Przytrzymałam się łóżka, żeby nie upaść. Zemdlałam.
poniedziałek, 4 lutego 2013
Rozdział 28 - Tyle problemów. Tak mało czasu.
W sali nikogo nie było, więc poszłam sprawdzić w łazience. Zobaczyłam Ness i Nicolasa całujących się.
Ej pijawki oderwijcie się od siebie i idźcie. - powiedziałam.
Ale miła. - powiedział sarkastycznie mój kuzynek.
Też was kocham, ale i tak muszę się zająć swoją sprawą. Narazie. - powiedziałam, a oni wyszli z sali.
Po jakichś 15 minutach do sali wparowała mama.
Mamo. Co ci? - zapytałam.
Nic musimy porozmawiać. - powiedziała i usiadła na brzegu łóżka.
Mamo. Posłuchaj mnie tylko się nie złość. - powiedziałam. Mamo. Jestem w ciąży. - powiedziałam. Powiedziałam to. Ale jak ona na to zareaguje.
Od kiedy? - zapytała. Chyba była wściekła.
Od... - zawahałam się na chwilę. Od 2 miesięcy. - powiedziałam i spuściłam głowę.
Nie odpowiedziała nic. Tylko wstała i wyszła trzaskając drzwiami.
Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Szybko sięgnęłam po telefon i napisałam do mamy sms.
"Mamo. Kocham Cię i przepraszam:(. Nie odpisała nic. Bałam się tego co będzie.
Zaczęłam płakać jak niemowlę. Zasnęłam.
Ej pijawki oderwijcie się od siebie i idźcie. - powiedziałam.
Ale miła. - powiedział sarkastycznie mój kuzynek.
Też was kocham, ale i tak muszę się zająć swoją sprawą. Narazie. - powiedziałam, a oni wyszli z sali.
Po jakichś 15 minutach do sali wparowała mama.
Mamo. Co ci? - zapytałam.
Nic musimy porozmawiać. - powiedziała i usiadła na brzegu łóżka.
Mamo. Posłuchaj mnie tylko się nie złość. - powiedziałam. Mamo. Jestem w ciąży. - powiedziałam. Powiedziałam to. Ale jak ona na to zareaguje.
Od kiedy? - zapytała. Chyba była wściekła.
Od... - zawahałam się na chwilę. Od 2 miesięcy. - powiedziałam i spuściłam głowę.
Nie odpowiedziała nic. Tylko wstała i wyszła trzaskając drzwiami.
Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Szybko sięgnęłam po telefon i napisałam do mamy sms.
"Mamo. Kocham Cię i przepraszam:(. Nie odpisała nic. Bałam się tego co będzie.
Zaczęłam płakać jak niemowlę. Zasnęłam.
*RANO*
Obudziła mnie policja. Nie wiedziałam o co chodzi.
Panna Roksana Weatson? - zapytał się jeden z młodszych policjantów.
Tak, a o co chodzi? - zapytałam.
Niestety. Mamy złe wieści. - powiedział.
Jakie? Co się stał? - dopytywałam się.
Pańska matka. ona nie żyje. - powiedział.
NIE! - krzyknęłam. To nie możliwe. - krzyczałam łamiącym się głosem.
Do sali wbiegł Krystian. Szybko i mocno mnie przytulił.
Cii. Kochanie. Spokojnie. - uspokajał mnie.
Spokojnie?! Spokojnie?! Ty każesz mi być spokojną. Za kogo ty się uważasz. - krzyczałam na niego.
Nagle pszeszył mnie ostry ból. Przewróciłam się na ziemię. Słyszałam czyjeś krzyki.
Obudziłam się w łóżku. Bolał mnie brzuch. Nie widziałam nigdzie Krystiana. Szybko sięgnęłam po telefon. Był tam sms od niego.
"To wszystko twoja wina. nie chcę Cię znać. Koniec z nami". Jak to wszystko moja wina. O co mu chodzi. Nie rozumiałam go.. Wziełam taki przycisk do wzywania pielęgniarki i wcisnęłam go. Do sali szybko przyszła pielęgniarka.
O co chodzi? - zapytała.
Mogę prosić dr. Johns? - zapytałam.
Tak. Za chwilę powinna tu być. - powiedziała i wyszła.
Do sali weszła lekarka.
Proszę pani co się stało? Strasznie bloi mnie brzuch? - pytałam.
Roksana. Wiem, że to dla ciebie kolejna tragiczna wiadomość, ale poroniłaś. - powiedziała.
Ale jak to? - krzyczałam ze łzami w oczach. Przepraszam może pani zostawić mnie samą? - spytałam. Lekarka pokiwała głową i wyszła. Zdenerwowana zacisnęłam pięść, a szklanka, która stała na stoliku pękła. To było dziwne pomyślałam, ale nie to mnie teraz obchodziło. Ze łzami w oczach położyłam się i zasnęłam.
************************************************************************
No to jak się podoba. Postanowiłam, że wprowadzę trochę tajemniczości.
No to jak się podoba. Postanowiłam, że wprowadzę trochę tajemniczości.
Dedyk dla Ness i anonimkaaa<3333
piątek, 1 lutego 2013
Rozdział 27 - Pełno niespodzianek.
Roks.
Otworzyłam torbę. W torbie siedziała Hope (hehe zgadłyście dziewczyny:D).
Merdała wesoło ogonkiem. Oparła mi się na piersiach i wesoło zaczęła lizać po twarzy.
Ohh. tęskniłam za tobą maleńka. - powiedziałam, a po moich zaróżowionych policzkach zaczęły spływać łzy. "PUK,PUK,PUK".
Kto tam? - spytałam.
To ja dr. Johns. Mogę wejść? - zapytała moja nowa lekarka.
Szybko schowajcie się z Hope do łazienki. - powiedziałam i podałam pieska Ness.
Ness pobiegła do łzienki.
Proszę. - powiedziałam.
Do sali weszła dr. Johns.
Witaj Roksi. Zabierzemy cię na badania USG. - powiedziała to wpuszczając pielęgniarkę z wózkiem do sali.
Dobrze. - powiedziałam. A ty poczekaj na Ness i pójdźcie razem do domu.
Proszę pani. Mam pytanie. - powiedziałam.
Tak? - zapytała.
Czy możemy poczekać na mojego chłopaka. On jest ojcem dziecka. - zapytałam.
Tak, a kiedy przyjdzie? - spytała.
Zaraz powinien tu być. - powiedziałam i w tej chwili do sali wsedł Krystian.
Hej kochanie. - powiedział i ucałował mnie w czoło.
Hej. - powiedziałam. Jedziemy na badania USG. Idziesz z nami? - zapytałam.
Jasne. - powiedział uradowany.
Podczas badań pani dr. nałożyła jakiś żel na takie coś czym się robi USG(nie wiem jak to się nazywa). Zaczęła jeździć tym po moim brzuchu. Zimne to było i cicho zachichotałam, bo mnie łasokatło.
Chcecie zobaczyć swoje dziecko? - zapytała pani doktór po chwili.
Spojrzałam na Krystiana. On pokiwał głową.
Tak. Oczywiście, że chcemy. - powiedziałam.
Pani dr. odkręciła monitor w naszą strone i wtedy zobaczyliśmy nasze dziecko.
Kiedy będziemy mogli się dowiedzieć czy to chłopiec czy dziewczynka? - zapytał Krystian.
Za nie długo. Za jakieś 2, 3 tygodnie. - powiedziała i uśmiechnęła się do niego.
Wydrukować zdjęcia. - spytała.
Tak. - odpowiedziałam. Po policzkach ciekły mi łzy.
Ness.
Podczas gdy Roks wychodziła na badaniach ja siedziałam w łazience i robiłam wszystko tylko, żeby Hope nie zaszczekała. Nagle i gwałtownie drzwi do łazienki się roztworzyły.
Kontrola. Co tu się dzieje. - ktoś wszedł do łazienki. Przestraszyłam się nie na żarty.
Żartowałem to ja Nicolas. - powiedział.
Przestraszyłam się. Nie rozumiesz, że będziemy milei problemy jak na nakryją? - krzyczałam na niego, ale po cichu.
przepraszam. - powiedział i przybliżył się do mnie. Złapał mnie za rękę i podniósł.
Daria. Dalej nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie. Chcesz być moją dziewczyną? - zapytał. Nogi się podemną ugięły.
Tak. - powiedziałam i pogrążyliśmy się w pocałunku.
Otworzyłam torbę. W torbie siedziała Hope (hehe zgadłyście dziewczyny:D).
Merdała wesoło ogonkiem. Oparła mi się na piersiach i wesoło zaczęła lizać po twarzy.
Ohh. tęskniłam za tobą maleńka. - powiedziałam, a po moich zaróżowionych policzkach zaczęły spływać łzy. "PUK,PUK,PUK".
Kto tam? - spytałam.
To ja dr. Johns. Mogę wejść? - zapytała moja nowa lekarka.
Szybko schowajcie się z Hope do łazienki. - powiedziałam i podałam pieska Ness.
Ness pobiegła do łzienki.
Proszę. - powiedziałam.
Do sali weszła dr. Johns.
Witaj Roksi. Zabierzemy cię na badania USG. - powiedziała to wpuszczając pielęgniarkę z wózkiem do sali.
Dobrze. - powiedziałam. A ty poczekaj na Ness i pójdźcie razem do domu.
Proszę pani. Mam pytanie. - powiedziałam.
Tak? - zapytała.
Czy możemy poczekać na mojego chłopaka. On jest ojcem dziecka. - zapytałam.
Tak, a kiedy przyjdzie? - spytała.
Zaraz powinien tu być. - powiedziałam i w tej chwili do sali wsedł Krystian.
Hej kochanie. - powiedział i ucałował mnie w czoło.
Hej. - powiedziałam. Jedziemy na badania USG. Idziesz z nami? - zapytałam.
Jasne. - powiedział uradowany.
Podczas badań pani dr. nałożyła jakiś żel na takie coś czym się robi USG(nie wiem jak to się nazywa). Zaczęła jeździć tym po moim brzuchu. Zimne to było i cicho zachichotałam, bo mnie łasokatło.
Chcecie zobaczyć swoje dziecko? - zapytała pani doktór po chwili.
Spojrzałam na Krystiana. On pokiwał głową.
Tak. Oczywiście, że chcemy. - powiedziałam.
Pani dr. odkręciła monitor w naszą strone i wtedy zobaczyliśmy nasze dziecko.
Kiedy będziemy mogli się dowiedzieć czy to chłopiec czy dziewczynka? - zapytał Krystian.
Za nie długo. Za jakieś 2, 3 tygodnie. - powiedziała i uśmiechnęła się do niego.
Wydrukować zdjęcia. - spytała.
Tak. - odpowiedziałam. Po policzkach ciekły mi łzy.
Ness.
Podczas gdy Roks wychodziła na badaniach ja siedziałam w łazience i robiłam wszystko tylko, żeby Hope nie zaszczekała. Nagle i gwałtownie drzwi do łazienki się roztworzyły.
Kontrola. Co tu się dzieje. - ktoś wszedł do łazienki. Przestraszyłam się nie na żarty.
Żartowałem to ja Nicolas. - powiedział.
Przestraszyłam się. Nie rozumiesz, że będziemy milei problemy jak na nakryją? - krzyczałam na niego, ale po cichu.
przepraszam. - powiedział i przybliżył się do mnie. Złapał mnie za rękę i podniósł.
Daria. Dalej nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie. Chcesz być moją dziewczyną? - zapytał. Nogi się podemną ugięły.
Tak. - powiedziałam i pogrążyliśmy się w pocałunku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)