Obudziłam się wcześnie rano. Łóżko było strasznie twarde, a raczej takie się zdawało.
Dobrze, że dziś miałam już wyjść ze szpitala, ale przerażało mnie to, że zostałam sama. Mama nie żyła, Krystian mnie zostawił, moje dziecko niestety umarło :((. Co ja teraz zrobię ?
Ktoś wszedł do sali, przerywając moje rozmyślenia.
- Hej kochanie. Wszystko wiem. Tak mi przykro. - powiedziała Ness
- Dzięki, że przyszłaś, dziś już wychodzę. Pomożesz mi ? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Oczywiście skarbie. - powiedziała - A o której wychodzisz ?
- A która jest ?
- 10:30.
- No, to mam jeszcze 30 minut. - powiedziałam
- Gdzie masz torbę ? - zapytała Ness, rozglądając się po pokoju
- Pod łóżkiem. - powiedziałam i poszłam do łazienki, żeby trochę się ogarnąć.
Moje odbicie, przeraziło mnie. Miałam podkrążone oczy, sine usta i zaczerwienione oczy.
- Bleee. - powiedziałam sama do siebie
- Gdzie masz kosmetyczkę ? - krzyknęła Ness
- W szafce. - powiedziałam i przetarłam twarz zimną wodą. Związałam włosy i wyszłam z łazienki.
- Trzymaj. - powiedziała Ness i rzuciła mi ciuchy do ubrania. Wskoczyłam szybko w jasne jeansy i białą bokserkę z flagą UK, a na to siwy sweterek. Ness wzięła torbę i wyszłyśmy ze sali. Wypisałam się w recepcji i pojechałyśmy do mojego domu. Przed drzwiami Ness powiedziała, że musi iść do domu. Pożegnałam się z nią i weszłam do domu, zatrzaskując za sobą drzwi. W domu było cicho i dość zimno. Poszłam więc napalić w piecu i wróciłam do salonu. Na sofie siedział Kamil. Stanęłam jak wryta i patrzyłam na niego z niedowierzaniem
- Co ty tu robisz ?! - wrzasnęłam
- Chciałem z tobą porozmawiać. - powiedział
- Skąd miałeś klucze do mojego domu ?! - wrzasnęłam wkurzona
- Przecież mi je dałaś. - odpowiedział
- Nie przypominam sobie. - powiedziałam - Tak w ogóle jak ci się układa z Julką ?! - zapytałam z pogardą
- Przestań ! - krzyknął - Musisz mi przypominać, że przez to cię straciłem ?!
- Teraz o tym myślisz ?! - spytałam z chorobliwym uśmiechem - Nie myślałeś o tym kiedy pchałeś swojego kutasa do jej pizdy !
- Przestań być wulgarna ! - krzyknął na mnie
- Żałosne. - skomentowałam i zaśmiałam się
- Przecież ja cię kocham. - powiedział, wstając z kanapy i podchodząc do mnie coraz bliżej
- Odsuń się ! - ostrzegłam - Nie podchodź bliżej, bo zwymiotuję !
- Czemu czujesz do mnie taką odrazę ? - zapytał
- Nie o to chodzi. Naprawdę zwymiotuję. - powiedziałam i wybiegłam do łazienki
Zwymiotowałam krwią. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Co ci jest ? - zapytał Kamil
- Spieprzaj ! - krzyknęłam na niego
Nic jednak nie odpowiedział. Podszedł do mnie, uklęknął i przytrzymał mi włosy.
Byłam za bardzo zajęta wymiotowaniem, żeby go uderzyć. Jego ręka głaskała mi plecy i było przyjemnie. Odprężyłam się i przestałam wymiotować, jednak nadal było mi niedobrze.
- Możesz wstać ? - zapytał Kamil
- Raczej nie. - wydukałam i spróbowałam wstać. Jego ręce mocno mnie przytrzymały, a ja zrobiłam jeden chwiejny krok. Lekko upadłam.
- Zaniosę cię. - powiedział i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do mojego pokoju i położył mnie na łóżku.
- Dzięki. - powiedziałam i przeszedł mnie zimny dreszcz i wzdrygnęłam.
Kamil położył się obok mnie i wziął mnie w ramiona. - Dziękuję ci, że tu jesteś. Chociaż nadal cię nienawidzę, bardzo się cieszę, że mnie wspierasz. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się, gdy nagle do pokoju wszedł Krystian.
- No widzę, że już znalazłaś sobie pocieszenie. - powiedział i zaśmiał się perfidnie. Moje serce po tych słowach pękło na pół. Odciągnęłam się od Kamila i zaczęłam iść w stronę Krystiana.
- Roksi.... - zaczął Kamil
- Cicho ! - powiedziałam i podeszłam do Krystiana, który mierzył mnie wzrokiem.
- Nie podchodź bliżej dziwko. - powiedział Krystian
- Ty chamie ! - krzyknęłam i w tym samym czasie zdzieliłam go w twarz - Jak możesz tak do mnie mówić ! - byłam na na niego wściekła, strasznie piekły mnie oczy. Krystian cofnął się na korytarz. - Masz jeszcze czelność wyzywać mnie od dziwek ?! Obwiniałeś mnie nawet o śmierć naszego dziecka ! Może o miłość do ciebie, też mnie będziesz obwiniał ?! Ty masz matkę i ojca ! Ja już niestety nie ! Jesteś śmieciem ! Nie mam na ciebie już siły ! Myślałam, że będziemy razem, a ty tak po prostu mnie zostawiłeś ! - byłam coraz bardziej wściekła i coraz bardziej piekły mnie oczy i gardło od krzyków - Mam cię dosyć ! Jesteś jak wrzut na dupie ! - krzyczałam na niego bez opamiętania, nagle zakręciło mi się w głowie. Przytrzymałam się łóżka, żeby nie upaść. Zemdlałam.
supeer.;d
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo zaskakujący! Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji ;o
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo za obserwowanie mojego bloga. Bylo by milo jakbys czasem wyrazila swoja opinie w komentarzu :) Z gory dziekuje.
Marta ;))
dziękuję za miły komentarz, mam nadzieję, że Ci się u mnie spoddobało na tyle, żeby zaobserwować i wpadać częściej ;))
OdpowiedzUsuń