Obudziłam się zdyszana i przemoczona. Miałam okropny koszmar.
- Kamil. - powiedziałam na głos. Moja intuicja dobrze wiedziała, że ten sen to coś złego i to bardzo złego co może niedługo nadejść. Wstałam z łóżka i wzięłam szybko telefon. Wykręciłam numer Kamila.
- Hallo ? Nic ci nie jest ? - zapytałam zdyszana
- Wszystko w porządku. - powiedział - Coś nie tak ? Co się stało ? Czemu tak dyszysz ?
- Miałam koszmar. - powiedziałam, pocierając czoło
- Przyjechać do ciebie ? - zapytał niepewnie
- To zbyt niebezpieczne. - powiedziałam - Dam sobie rade, ale moglibyśmy się spotkać.
- Dziś ci pasuje ? - zapytał nagle
- Oczywiście. - powiedziałam - Odpowiada ci park ?
- Tak. - odpowiedział - Przyjdziesz około 12 ?
- Dobrze. - odpowiedziałam
- Do zobaczenia Roks. - powiedział i rozłączył się.
Wróciłam do łóżka, lecz nie mogłam już zasnąć. Wzięłam więc komputer i zaczęłam przeszukiwać sieć i poszukiwaniu czegoś na temat łowców. Nie znalazłam dość istotnych rzeczy na ten temat. Dochodziła już 7:00, więc zdecydowałam, że pójdę się odświeżyć. Weszłam do łazienki, zrzuciłam pidżamę i odkręciłam kurek od ciepłej wody. Weszłam pod prysznic i delektowałam się ciepłem, które muskało moją skórę. Po ciepłym prysznicu, wysuszyłam sobie włosy, które były coraz ciemniejsze odkąd przyjechałam do Domu. Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegarek, który wskazywał już 9:00. Zdziwiłam się, że tak długo zajął mi prysznic i suszenie włosów. Usidłam na łóżku i myślałam o tym czy z Kamilem na pewno wszystko gra. Zadręczałam się myślami o nim, co było męczące. Wyparłam się go dawno temu, ale nadal go kochałam, a on mnie, co było bardzo złe. On był łowca i powinien mnie zabić, a nie kochać, a ja jestem jego potencjalną ofiarą, która powinna zginąć, ale kochałam go i nie mogłam od niego odejść. Przypomniała mi się historia Lucjana i córki Wiktora Sonji, ona go kochała, chociaż był Lykanem ( wilkołakiem ), a ona wampirem i to była wzajemna miłość, która no niestety nie skończyła się wesoło. Sonja wygaduje się przed ojcem, że jest w ciąży, a ten skazuje ją na śmierć, a żeby było weselej, każe patrzeć na to Lucjanowi.
- To niesprawiedliwe. - powiedziałam i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i ubrałam się.
Zeszłam cicho na dół i weszłam do kuchni.
- Gdzie idziesz ? - zaskoczył mnie głos z korytarza
- Boże, Armin, nie strasz mnie. - powiedziałam i podeszłam do blatu w kuchni.
- Nie odpowiedziałaś. - powiedział poważnie.
- Idę na zakupy. - powiedziałam i nasypałam sobie płatków
- Kłamiesz. - powiedział i podszedł do mnie
- Mówię prawdę, a tak w ogóle nie powinno cię to interesować. - powiedziałam, wzięłam miseczkę i usiadłam do stołu.
- Martwię się o ciebie. - powiedział i usiadł obok mnie
- Nie ma o co się martwić. - powiedziałam i zajęłam się płatkami
- Proszę cię. - powiedział i położył mi rękę na kolanie
- Weź nie nie dotykaj. - powiedziałam z pełną buzią płatków
Armin się skwasił i spuścił głowę. Zrobiło mi się go żal. - Sorki, ale nie powinieneś wtrącać się w moje życie. Dobrze wiem co robię, gdzie robię i z kim to robię. - powiedziałam stanowczo. Ręka Armina zacisnęła się w pięść, wstał z krzesła i wbiegł wściekły na górę. Nie wiedziałam dlaczego to zrobił, ale w końcu dał mi spokój. Zjadłam płatki i wyszłam z Domu. Na zewnątrz było ciepło, ale nie było widać słońca. Gdzie nie gdzie leżał jeszcze śnieg, ale już odsłaniała się zielona trawa. Zaczęłam iść w stronę przystanku.
*Godzina 11:30*
Usiadłam na ławce i czekałam na Kamila. Po kilku minutach już przyszedł.
- Tęskniłam za tobą. - powiedziałam i mocno go przytuliłam
- Ja za tobą też. - powiedział i pocałował mnie - Jak się czujesz ?
- Ze mną wszystko okej. - odpowiedziałam - A u ciebie jak ? Nie masz przeze mnie kłopotów ?
- Nikt o tobie nie wie kochanie. - powiedział i pocałował mnie w czoło - Usiądźmy.
- Dobrze. - powiedziałam i usiedliśmy an ławce. Trzymaliśmy się za ręce i patrzyliśmy sobie w oczy. Chciałam być bliżej niego i usiadłam mu na kolana. Pocałowałam go w usta i mocno przytuliłam.
- Wiedziałem ! - krzyknął jakiś głos
- Armin ?! - zdziwiłam się
- Masz jakiś problem ? - zapytał Kamil
- Co ty tu robisz ?! - krzyknęłam na niego, wstając od Kamila - Śledziłeś mnie ?!
- Roks, chodź do mnie. - powiedział Armina
- Nie ! - krzyknęłam - Zostaw mnie w spokoju !
- On jest łowcą ! - krzyknął Armin
- Zostaw nas w spokoju Armin ! - krzyknęłam zdenerwowana
- On cię zabije ! - odezwał się ponownie Armin
- Nigdy jej nie zabiję ! - krzyknął Kamil - Ale ciebie z chęcią !
- Ja ciebie z chęcią też ! - odpowiedział Armin
- Zamknijcie się ! - zdenerwowałam się - Armin, wynocha do Domu ! Ja go kocham i zostanę z nim ! Nie masz tu nic do gadania ! Wynoś się ! - krzyczałam na Armina
- Ja cię kocham Roks. - wykrztusił Armin
- Ja ciebie nie ! Zrozum i zostaw mnie w spokoju ! - wykrzyczałam. Armin zniknął. Po prostu jakby rozpłynął się w powietrzu. Przeraziłam się, ale uspokoiłam się i wtuliłam się w Kamila.
- Już wszystko w porządku. - powiedział Kamil - Ja ciebie też kocham misiu. Chcę być z tobą.
- Ja z tobą też. - odpowiedziałam - Wiem, że to zakazane, ale ja cię kocham i to się nie zmieni.
- Na zawsze. - powiedział Kamil i pocałował mnie namiętnie. Nie miałam pojęcia kiedy, a wylądowaliśmy w hotelu. Ta noc była niezapomniana.
Ohohoh, tutaj też się sporo pozmieniało - podoba mi się to! :)
OdpowiedzUsuńCHCĘ WIĘCEJ takich fantastycznych rozdziałów!