piątek, 15 marca 2013

Rozdział 36.

Wstałam z najgorszymi przeczuciami. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam turkusowe spodni, czarną koszulkę, zielone trampki i siwy sweterek do połowy ud. Zeszłam na dół. W kuchni siedziała już Bells i Alex. Rozmowa umilkła, kiedy weszłam do kuchni. Spojrzałam niepewnie na Bells, która miło się uśmiechnęła, na Alexa nie miałam odwagi spojrzeć. Wzięłam miseczkę, wsypałam sobie płatków i weszłam na górę. Śniadanie zjadłam w samotności. Odniosłam miseczkę na dół i włożyłam do zmywarki. W kuchni siedział Alex i przeglądał gazetę motoryzacyjną. Chciałam go zapytać, co z Arminem i gdzie jest, ale nie miałam odwagi. Kiedy wychodziłam z kuchni, Alex totalnie mnie zaskoczył.
- Jest w swoim pokoju. Drugie drzwi po lewo, za moim pokojem. - powiedział, nie odrywając wzroku od gazety
- Dzięki. - wydusiłam i weszłam na górę.
Doszłam do drzwi Armina. Kiedy miałam zapukać, moja ręka zatrzymała się w połowie drogi. Drzwi lekko się uchyliły, a zza nich wyłonił się Armin. Stałam jak wryta. Armin wyglądał strasznie. Miał poobijaną twarz i klatkę piersiową, gdzie widniały wielkie siniaki, nie stał na prawej nodze tak mocno, miał ją lekko podniesioną, więc musiał mieć też obitą nogę. Spojrzał na mnie, kiedy stałam tak przed jego drzwiami. Oczy miał pełne żalu, smutku, ale wyrozumienia. Zrobiło mi się słabo. Najgorsze myśli zaczęły krążyć mi po głowie: Jesteś zła ! Nie zasługujesz na ten dom ! Jesteś potworem ! Skrzywdziłaś Armina ! Ty suko !
Te ostatnie słowa w mojej głowie zabrzmiały z takim hukiem, że mnie trochę zamroczyło.
Armin wziął mnie delikatnie za nadgarstek i wciągnął do pokoju. Kiedy byłam już w pokoju, zamknął drzwi i puścił mój nadgarstek. Spojrzałam mu w oczy z przeproszenie lecz odwrócił wzrok i spuścił głowę.
- Armin... - zaczęłam cicho
- Nic nie mów. - przerwał mi szybko
- Ja cię skrzywdziłam. - powiedziałam ze łzami w oczach
- To była tylko próba. - odpowiedział
- To nie była próba ! - powiedziałam wściekła z ostatkami sił, powstrzymania płaczu
- To było zaplanowane. - odpowiedział i poszedł usiąść na łóżko
- Co ty pieprzysz ? - zapytałam retorycznie - Wygarnięcie, że przespałam się z Kamilem też było częścią planu ?
- Nie. - odpowiedział i zaczął pocierać rękę o rękę
- Dlaczego, jesteś takim idiotą, żeby się narażać ? - podeszłam do niego i zapytałam, klękając przed nim.
- Jestem idiotą, że cię kocham Roks ! - wrzasnął mi w twarz, aż upadłam pupą na podłogę.
W oczach nabrzmiały mi łzy. - Przepraszam cię. - powiedział cicho i przetarł oczy. Podał i rękę i zgrabnym ruchem, usiadłam na łóżku, obok niego.
- Armin, przepraszam cię za wszystko. - powiedziałam i złapałam go odruchowo za rękę. Armin nic nie odpowiedział, tylko położył swoją rękę na moją, a nasze palce się złączyły. Zrobiło mi się dziwnie w środku. Chyba ja się nie zakochałam ?! Armin wyglądał tak słodko, kiedy patrzył na nasze ręce. Był strasznie poobijany co w moich myślach stanowiło samobójstwo.
- Boże, Roksi, to takie trudne. - powiedział i po jego policzku spłynęła łza.
- Armin, nie wiem co czujesz, ale.... - zacięłam się. Pierwszy raz nie wiedziałam co powiedzieć.
- Roksi, utrudniasz wszystko. - powiedział Armin - Bądźmy razem. Jesteśmy dla siebie stworzeni. Dwa anioły. Roksi.
- Armin, ja nie mogę. - odpowiedziałam
- Kochasz tego łowcę, tak ? - zapytał ze złością
- Tak, kocham Kamila. - odpowiedziałam i wyrwałam swoją rękę spod jego ręki i wstałam z łóżka.
- Zostań ze mną Roksi. Zapewniam, że będziesz szczęśliwa. - wstał z łóżka i podszedł blisko mnie
- Nie Armin. - odpowiedziałam - Jesteś niewdzięczny.
- Roksi. - powiedział jeszcze raz i przysunął się bliżej. Czułam bijące od niego ciepło i widziałam zarazem jego siniaki.
- Lepiej będzie.....już wyjdę. - odpowiedziałam szybko i wybiegłam z pokoju Armina, zostawiając go samego.
Usiadłam na swoim łóżku i wzięłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, gdzie było 23 nieodebrane połączenia od Kamila. Szybko wcisnęła zielona słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Roksi, to ty ? - zapytał zestresowany głos po drugiej stronie - Nic ci nie jest ? Gdzie ty jesteś ?
- Kamil, uspokój się - powiedziałam do słuchawki - Jestem w Domu, nic mi nie jest, a raczej jest, ale wewnętrznie.
- Martwiłem się o ciebie kochanie. - powiedział - Czemu cię nie ma w parku ?
- Całkiem wypadło mi to z głowy. - odpowiedziałam - Nie dam rady dziś przyjść, jestem wyczerpana. Przepraszam.
- Nic się nie stało misiu. - odpowiedział - Przyjechać do ciebie ?
- Nie możesz się narażać. - powiedziałam - Nie jesteś tu bezpieczny.
- Nie boję się. - odpowiedział pewnie Kamil
- Nie chodzi o to. Nie chcę cię narażać kochanie, jutro się spotkamy. - powiedziałam
- O tej samej godzinie, w tym samym miejscu ? - zapytał Kamil
- Tak, tak. - powiedziałam po dłuższej chwili
- Na pewno wszystko okej ? - zapytał jeszcze raz Kamil
- Tak kochanie. - odpowiedziałam - Muszę się trochę rozluźnić i odpocząć. Zadzwonię jeżeli coś się zmieni.
- Dobrze. Kocham cię misiu. Pa
- Pa kotku . -odpowiedziałam i rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na stoliczek i położyłam się pod kołdrę. Momentalnie zasnęłam.
-------------------------------
Dziś króciutko. Zapraszam na inne moje blogi

1 komentarz:

  1. O rany, ile emocji naraz! Nie mogę się doczekać ciągu dalszego ;*

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz.
Adminki /Ness i /Dax :*