Poszłam do pokoju po walizkę, która była spakowana od dnia kiedy wylądowałam w szpitalu.
Cholera! - powiedziałam. - Znowu te pieprzone bóle głowy.
Cały czas miałam w głowie te dwa słowa: "zemszczę się".
O co mu do cholery chodzi? - pytałam sama siebie.
O co mu do cholery chodzi? - pytałam sama siebie.
Roksi? - zapytał ktoś wchodząc do pokoju.
Tak? - to był Krystian trzymał w jednej ręce swoją walizkę, a w drugiej smycz Hope.
Jedziemy. Gotowa? - spytał.
Tak. - powiedziałam. Podszedł do mnie dał mi smycz Hope i zabrał moją walizkę.
Idziesz? - zapytał.
Tak, tak. Poczekajcie na mnie na dole. Zaraz przyjdę.
Gdy Krystian zszedł na dół. Ktoś zapukał w okno(co było dziwne pokój był na piętrze).
Otworzyłam okno, a za nim był Kamil.
Czego tu szukasz? - zapytałam zdenerwowana, jednak szeptałam, żeby na dole mnie nie usłyszeli przez przypadek.
Nie rozumiesz, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Na sam twój widok robi mi się nie dobrze. - powiedziałam. Chciałam zamknąć okno i odejść, ale on mi nie pozwolił.
Posłuchaj. Wiem, że Cię zraniłem, ale.. - nie dałam mu dokończyć, bo parsknęłam cynicznym śmiechem.
Wiem coś o Sławku. - powiedział.
Wiesz co? Mało mnie interesuje co ty wiesz. Ty tylko wiesz jak zagonić pannę do łóżka. Boże jaka ja byłam naiwna chodząc z Tobą.
Kochanie idziesz? - krzyczał z dołu Krystian.
Tak skarbie już idę. - odkrzyknęłam do niego.
Widzę, że znalazłaś sobie pocieszyciela. - powiedział Kamil.
Tak i jego naprawdę kocham, a nie tak jak Ciebie. Tak naprawdę to Julka pomogła mi zobaczyć jakim jesteś dupkiem i gnojkiem. Nara! - krzyknęłam i zatrzasnęłam okno w taki sposób, że Kamil chyba spadł na ziemie. Akurat do pokoju wszedł Krystian.
Idziesz? I czemu krzyczałaś? - spytał podchodząc do mnie i łapiąc mnie za rękę.
Nie krzyczałam. Chodźmy już. - powiedziałam i pociągnęłam go na dół.
"W drodze."
Jechaliśmy już jakieś 45 minut. Zrobiło mi się słabo i nie dobrze. Przesiadłam się na pierwsze miejsce obok Nicolasa.
Możesz się zatrzymać? - zapytałam. - Jest mi nie dobrze.
Okej. Tu zaraz jest stacja. - powiedział. Jakieś 5 minut później dojechaliśmy na stacje, a a jak poparzona wybiegłam z auta i pobiegłam do łazienki.
Zaczęłam wymiotować. Przybiegł za mną Krystian (Niewiarygodne jak on mnie kocha. Wszedł nawet za mną do damskiej toalety.)
Wyjdź! - krzyknęła. - Nie chcę, żebyś mnie taką oglądał. - powiedziałam i znowu zaczęłam wymiotować.
On nic nie powiedział tylko trzymał mi włosy. Gdy skończyłam wymiotować wypłukałam usta, a Krystian poszedł kupić mi gumy truskawkowe (mniam :D).
Wyjdź! - krzyknęła. - Nie chcę, żebyś mnie taką oglądał. - powiedziałam i znowu zaczęłam wymiotować.
On nic nie powiedział tylko trzymał mi włosy. Gdy skończyłam wymiotować wypłukałam usta, a Krystian poszedł kupić mi gumy truskawkowe (mniam :D).
Ej Roksana. Ty jesteś pewna czy Ty.. - chciał się o coś zapytać, ale ja chyba wiedziałam o co mu chodzi.
Czy jestem w ciąży? O to Ci chodzi? - nic nie powiedział tylko pokiwał głową. - Właśnie o to chodzi, że nie jestem pewna. Poproszę Nicolasa, żeby zatrzymał się przy aptece, a ja kupie test ciążowy.
Dobrze. - powiedział Krystian. Podszedł złapał mnie za rękę.
Pamiętaj na mnie zawsze możesz liczyć. Zawsze - po tych słowach zrobiło mi się jakoś lżej. Wiedziałam, że mam na kogo liczyć i, że mogę się komuś wygadać.
Wsiedliśmy do busa. Powiedziałam Nicolasowi, żeby zatrzymał się przy aptece, a on kiwnął tylko głową.
***************************************************************
Mam nadzieję, że się podoba zapraszam do komentowania. Dziękuje, że jesteście.
Dedykuje ten wpis mojej sis Darii.
Dedykuje ten wpis mojej sis Darii.
Czekam na nn ;))
OdpowiedzUsuńWpadniesz? :D
http://i-love-you-vampire.blogspot.com/